Żeby zneutralizować środę, która była chyba gorsza niż wtorek, bo po prostu do mojej durnej głowy dotarło, że w mojej pracy nigdy nic się nie zmieni i ja chyba na serio tam się marnuję, nakupiłyśmy z Kasią Sawicką dużo słodyczy (m.in. pączki z porzeczką, babeczki z mascarpone i masę batonów i czekolad) i zobaczyłyśmy nasz Disneyowy seans (a wcześniej wygrałam z Kasią w kości, choć weszłam do gry dopiero jak miała ponad 500pkt) . Poleciała "Śpiąca królewna". Wizualnie nadal jest piękna, ale tak naprawdę to ta główna bohaterka niemal się nie pojawia na ekranie. Ciągle o niej mówią, ale ogólnie to ona jest tylko pretekstem do fabuły, a film jest o wszystkich dookoła mam wrażenie, tylko nie o niej. Wyziera z tej bajki inna epoka, kiedy mówią: "Król Stefan i Królowa" -y yyy to ta królowa serio nie ma imienia? Albo jakie prezenty dały jej wróżki na początku filmu? URODĘ i piękny głos. Nie poczucie humoru, nie inteligencję, nie empatię. Urodę i głos. Dziwnie się na to patrzy z perspektywy roku 2022, bo zawiewa strasznym dziaderstwem. Wiem, że to inne czasy itd, ale te inne czasy w naszych czasach troszkę psują tą bajkę. Tak czy siak, wizualnie jest to sztos. Ciekawostka - to pierwsza bajka Disneya Wide screen
Potem z Kasią, jak zwykle oglądając film z dvd wsunęłyśmy wszystkie dodatki z płyty, a dodatki były też dziwne, np 30ponad minutowa etiuda o wielkim kanionie w stanach. w stylu muzyka klasyczna + obrazki. Albo cała opowieść o życiu Piotra Czajkowskiego, fabularyzowana. Ale wciągająca. Albo beznadziejny teledysk w poppunkowym klimacie z lat 90, aranżacji piosenki z filmu z kaszaniastym teledyskiem.
Możesz sobie obczaić ten film o Wielkim Kanionie o TU
(a jak tu nie działa to o tu: https://www.youtube.com/watch?v=Tp6voHf5kvE)