Byłyśmy z mamą w Romie na musicalu „Waitress” .... no i było to w dużej części żenada. Bardzo wulgarne żarty w stylu pijanego zboczonego wujaszka na weselu. Było pare fajnych rzeczy, ale niesmak pozostał. A potem poszłyśmy z Asią (która wracała z opery) na piwko do Beirutu. Dawno tam nie byłam. I zapomniałam, że grają tam super muzyczkę. I tęsknie za Moskwą. Serio. Bardzo dobrze się tam czułam. Jestem stuprocentowym szczurem miejskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz