Dziś wieczorem spotkałam się z Łuczakami. To pewnie jeden z ostatnich takich ciepłych wieczorów- choć mam wrażenie, że pisałam to już kilka razy w ciągu ostatniego czasu hehe, więc spędziliśmy go na ich wielkim tarasie pijąc winka i jedząc pyszną kolację którą zrobiła Ela (przepis jadłonomi jkbc)
u nich wszystko w porządku, Ela za dwa tygodnie jedzie do Doha po petrodolary, a Marcin jeździ pomiędzy PL, FR i chyba jakąś Skandynawią.
Wróciłam do domu o bardzo rozsądnej porze, ale czego nie wiedziałam, następnego dnia przywitał mnie zły kac, ale chyba głównie nikotynowy. Za to okropnie spałam, od 4 w nocy przekręcałam się z boku na bok, bo było mi na maksa gorąco. Nie znoszę tego uczucia) Tak czy siak było miło.
O Jezu, no tak ! Zapomnialem, ze łuczaj ma drugi etat w Paryżu 😳 ten, to tez jest niezłym robocikiem. Noooo papieroski chyba powodują wiekiszego kaca :-( zazdroszczę Ci tego miłego wieczorku 😊✌️
OdpowiedzUsuń